niedziela, 21 lutego 2021

12. Mamy pani słowo przeciwko jego słowu.

Kolejnego dnia obudził mnie dzwoniący telefon. Odebrałam natychmiast, nie zwracając uwagi na fakt, że Kevina nie ma obok mnie.

-Halo.

-Dzień dobry Pani Amelio. Przed chwilą skończyliśmy rozmawiać z pani byłym chłopakiem.

-Dowiedzieliście się czegoś istotnego?

-Pan Earvin twierdzi, że nie chciał pani zrobić nic złego w klubie. Podobno źle go pani zrozumiała.

-Boże, jaki on jest żałosny.

-Zła wiadomość jest taka, że najprawdopodobniej nie będziemy w stanie nic zrobić w tej sprawie. W klubie, w którym bawiliście się państwo tego feralnego dnia, nie ma kamer. Mamy pani słowo przeciwko jego słowu.

-A co z zeznaniami Kevina? On może potwierdzić, co tam się tak naprawdę stało.

-Wie pani jak to wygląda. Pan Kevin jest pani obecnym chłopakiem.

-Czy ja dobrze rozumiem, że ujdzie mu to na sucho?

-Proszę mi jeszcze powiedzieć czy ma pani ubrania, w które była pani ubrana tamtego dnia? Nie wyrzuciła ich pani?

-Powinny gdzieś być, mogę ich poszukać.

-Proponuję to zrobić. To może być jedyny punkt zaczepienia, który może uratować tę całą sytuację. To jedyny sposób na udowodnienie tego, co właściwie wydarzyło się w klubie. Proszę również porozmawiać z siatkarzami, którzy widzieli ostatnie zajście z pani chłopakiem w roli głównej. Im więcej świadków tym lepiej dla pani. Pani przyjaciel też widział to całe zajście?

-Nie, on przyszedł już po tym, jak Kevin wyprowadził mnie z klubu.

-Tak czy inaczej jego zeznania też mogą się przydać.

-Wiadomo coś w jego sprawie?

-Pan N’Gapeth nie powiedział nam nic nowego. Twierdzi, że nie ma nic wspólnego ze zniknięciem pana Rossarda. Szczerze powiedziawszy, nie bardzo mu wierzę. Trochę już pracuję w tym fachu i potrafię rozpoznać, kiedy ktoś coś kręci, a pani były chłopak na pewno nie był ze mną do końca szczery. Wysłaliśmy za nim ogon. Zobaczymy, może i tym razem moja intuicja mnie nie myli. Niech pani będzie dobrej myśli. Pan Rossard na pewno znajdzie się cały i zdrowy.

-Mam nadzieję, dziękuję za telefon.


Po skończonej rozmowie z panią komisarz zerknęłam w końcu na zegarek i oniemiałam. Powinnam już od dawna być na treningu. Dlaczego ten głupek mnie nie obudził? Trener Tillie będzie na mnie wściekły. Na szafce nocnej zauważyłam kartkę złożoną na pół. Widniał na niej tekst napisany odręcznie przez Kevina: „Spałaś tak słodko, że nie miałem serca cię budzić. Jakoś wytłumaczę cię przed tatą. Na pewno zrozumie, że możesz być zmęczona całym tym zamieszaniem z Earvinem i Thiboultem. W kuchni czeka na ciebie przygotowane śniadanie. Wystarczy, że wstawisz do mikrofali i sobie odgrzejesz. Ja wrócę zaraz po treningu. Tak, wiem, że mnie kochasz. Ja ciebie też”. Jak ja kocham tego głuptasa. Earvin nigdy by się tak nie zachował. Dla niego zawsze najważniejszy był on sam. Jego szczęście, dobro i sukcesy. Wcześniej nie zwracałam na to uwagi. Miałam przysłowiowe klapki na oczach. Dopiero po rozstaniu uświadomiłam sobie, że ten człowiek wysysał ze mnie powoli całą radość życia. W sumie to powinnam mu podziękować za to, że mnie zdradził. Gdyby nie to nigdy nie zdałabym sobie z tego sprawy i nadal tkwiła w tym toksycznym związku. Dobra koniec tego leniuchowania czas zebrać tyłek z łóżka i sprawdzić co dobrego Kevin przygotował mi do jedzenia. Okazało się, że czekały na mnie naleśniki z owocami. Podziwiam go, że chciało mu się stać od rana przy garach. Mnie zazwyczaj rano sił starcza na zrobienie kanapek, ewentualnie jajecznicy. Po skończonym śniadaniu postanowiłam zrobić sobie długą odprężającą kąpiel. Kiedy wychodziłam z łazienki ,usłyszałam kroki na dole. Przekonana o tym, że to Kevin wrócił z treningu, niewiele myśląc skierowałam swoje kroki na parter. Ku mojemu zaskoczeniu Kevin owszem wrócił, ale nie był sam. Moim oczom ukazała się zadowolona twarz Jenii.

-Gdybym wiedział, że tutaj można zastać takie widoki, częściej bym cię odwiedzał Kevin – w tym momencie zorientowałam się, że mam na sobie jedynie bieliznę i czym prędzej odwróciłam się na pięcie, aby pójść do sypialni i narzucić na siebie cokolwiek – nie musisz się tak wstydzić Melka, ciałko masz niczego sobie.

-Stary hamuj piętą, mówisz o mojej dziewczynie – skarcił go Kevin.

-O co ci chodzi? Powiedziałem tylko to, o czym doskonale wiesz – zaśmiał się libero i poklepał przyjmującego po plecach. Po tym, co zauważyłem, żałuję, że nie jestem na twoim miejscu.

-Jenia!!! – Kevin zdzielił w tym momencie Grebennikova w łeb.

-Mogłeś mi powiedzieć, że będziemy mieli gościa, nie paradowałabym w samej bieliźnie po mieszkaniu.

-Napisałem Ci smsa, że Jenia przyjedzie ze mną po treningu – złapałam za telefon leżący na stoliku. Faktycznie na wyświetlaczu ukazał mi się sms od mojego chłopaka.

-Dobra koniec o tym, co się działo przed chwilą. Lepiej powiedz mi, jak twój ojciec zareagował na moją nieobecność?

-Rozumie całą sytuację. Powiedział, że nie ma ci tego za złe, ale na popołudniowym treningu masz już się pojawić. Tak, żeby miał kto wymasować nasze zbolałe kości.

-Myślałam, że będzie na mnie zły.

-Nie taki diabeł straszny jak go malują. Nawet mój ojciec potrafi pokazać ludzką twarz – zaśmiał się. Poza tym nie jest taki najgorszy.

-Melka wiadomo już coś więcej o Thiboulcie? – zapytał Jenia.

-Rano dzwoniła Pani komisarz. Rozmawiała z Earvinem. Podobno nie ma nic wspólnego ze zniknięciem Thiboulta. Ponadto stwierdził, że nie chciał mi zrobić nic złego w klubie i to ja źle go zrozumiałam.

-Może jeszcze sama chciałaś mu wskoczyć do łóżka – wybuchnął Kevin – zabiję tego gnojka gołymi rękoma – złapał za kluczyki do auta i chciał wyjść z mieszkania, na szczęście w mieszkaniu był Jenia i w porę złapał go za fraki, zmuszając do pozostania w mieszkaniu.

-Czyś Ty oszalał? Chcesz, żeby ten idiota osiągnął to, na czym mu zależy? Zamiast niego to ty wylądujesz w więzieniu, jeśli cokolwiek mu zrobisz. Obiecaj mi, że nie będziesz się na nim mścił.

-Nie mogę ci tego obiecać.

-Kevin! Obiecaj mi to albo z nami koniec. Nie będę cię odwiedzała w areszcie. Rozumiemy się? Potrzebuję mieć teraz w tobie oparcie. Musimy wszyscy zebrać siły, żeby wepchnąć tego dupka za kratki. Jesteś mi potrzebny do tego, jak nikt inny – rozpłakałam się z tych emocji.

-Kochanie przepraszam cię – momentalnie obok mnie znalazł się Kevin. Nie chciałem, żebyś się denerwowała. Obiecuję, że będę się trzymał od niego z daleka. Nie mogę sobie pozwolić na stratę takiej kobiety jak ty – pocałował mnie w czoło.

-Ja chyba będę się już zbierał.

-Jenia, mam do ciebie jeszcze jedno pytanie.

-Wal śmiało.

-Niewykluczone, że będę potrzebowała świadków, którzy potwierdzą to, jak zachowywał się Earvin w ostatnim czasie. Mogę na ciebie liczyć?

-Jeszcze się pytasz głupia? Oczywiście, że tak. Nie pozwolę na to, żeby ten pajac szargał twoje dobre imię. W końcu jesteś najfajniejszą dziewczyną, jaką znam.

-Jesteś kochany.

-Wiem – zaśmiał się – do zobaczenia na treningu – i tyle go było.



Gdy tylko zostaliśmy sami, Kevin momentalnie zamknął mnie w niedźwiedzim uścisku.
-Nie masz się czego wstydzić, gwarantuję Ci, że każda kobieta chciałaby mieć takie ciało jak ty.
-To nie oznacza, że muszę je eksponować przed twoimi kolegami z drużyny. Pracujemy razem, to nie powinno się wydarzyć.
-Wydaje mi się, że troszkę przesadzasz. Nic takiego się nie stało, przecież nie byłaś naga, a skoro już o nagości mowa to może poszlibyśmy do sypialni? – uśmiechnął się chytrze Kevin.
-Jesteś niewyżyty seksualnie – zaśmiałam się.
-Przez grzeczność nie zaprzeczę – zaczął składać pocałunki na mojej szyi. Przerwał nam sygnał przychodzącego połączenia. Na wyświetlaczu mojego telefonu pokazał się numer pani komisarz. Wzięłam głęboki oddech i odebrałam.

-Tak słucham.
-Pani Amelio mam dla pani dobrze wieści…



-----------------------------------

Krótko, ale ostatnio nie miałam za dużo czasu żeby pisać. Obiecuję, że się poprawię :) 

Jesteście ciekawi z jaką wiadomością dzwoni Pani komisarz? 

Jeśli czytasz zostaw po sobie ślad w postaci komentarza - to bardzo motywuje do dalszego pisania. 

Pozdrawiam serdecznie i życzę udanej niedzieli. 

1 komentarz:

  1. Wróciłam do pisania zapraszam do siebie https://takmusialobycccc.blogspot.com/?m=1

    OdpowiedzUsuń