W tym samym czasie w loży
-Widzieliście może Amelię? – odezwał się Kevin, który właśnie skończył tańczyć z jakąś fanką i nie mógł znaleźć nigdzie swojej dziewczyny.
-Kiedy skończyła ze mną tańczyć powiedziała, że idzie do łazienki – stwierdził Le Goff.
-Kiedy to było?
-Jakieś dziesięć może piętnaście minut temu.
-I do tej pory nie wróciła?
-Nie. Pewnie siedzi w toalecie. Wiesz jakie są kobiety.
-Pójdę to sprawdzić.
Opuściłem siatkarzy i poszedłem w stronę toalet. Nie zważając na nic wszedłem do damskiej toalety i zacząłem wołać moją dziewczynę. Kiedy nie usłyszałem jej odpowiedzi zdenerwowałem się. Coś musiało się stać. Wyszedłem z pomieszczenia i rozejrzałem się wokół. W zaciemnionym kącie sali zauważyłem zarys dwóch postaci postanowiłem tam podejść. Gdy znalazłem się już wystarczająco blisko zauważyłem Amelię, która próbuje się wyrwać z ramion Earvina. Momentalnie znalazłem się obok nich, odciągnąłem siatkarza od przestraszonej dziewczyny i przywaliłem mu z całej siły w nos. Następnie podszedłem do przestraszonej Melki. Wyglądała koszmarnie. Sukienka, którą miała na sobie była cała poszarpana, a jej makijaż rozmazany przez łzy cały czas spływające jej po policzkach.
-Boże drogi Amelia – przytuliłem roztrzęsioną dziewczynę do siebie – co ten skurwiel chciał ci zrobić. Zabieram cię stąd.
-Mogła nie zgrywać takiej świętej – odezwał się N’Gapeth – nie łudź się. Ona tylko udaje taką świętą, a tak naprawdę to zwykła dziwka. Tylko czekała żebym w końcu zaciągnął ją do łóżka – nie wytrzymałem i przywaliłem mu jeszcze kilka razy.
-Nie waż się tak o niej mówić, słyszysz – wycedziłem przez zaciśnięte zęby. Złapałem dziewczynę za rękę i zacząłem prowadzić w kierunku tylnego wyjścia z klubu. Na szczęście wiedziałem gdzie to jest bo nie wyobrażam sobie teraz pójść z nią w ten cały imprezowy tłum. Kiedy znaleźliśmy się już na zewnątrz przystanąłem na chwilę i zarzuciłem na plecy dziewczyny swoją marynarkę – muszę zadzwonić do Thibaulta. Pewnie się o ciebie martwi – dziewczyna tylko skinęła głową i wpatrywała się we mnie rozbieganym wzrokiem.
-No nareszcie. Gdzie jesteście? Szukam was wszędzie.
-Jesteśmy na tyłach klubu. Przyjdź tutaj jak najszybciej – nie chciałem gadać z nim przez telefon więc rozłączyłem się.
Chwilę później z klubu wyłoniła się sylwetka przyjaciela mojej dziewczyny.
-Dlaczego mnie tutaj ściągnęliście – dopiero po chwili zauważył w jakim stanie jest Mela – Jezus Maria Melka co się stało? – dziewczyna nic nie odpowiedziała tylko znów zaniosła się szlochem, przytuliłem ją czym prędzej do siebie.
-Earvin on… on próbował.
-Nie błagam cię. Powiedz, że sobie żartujesz. Zabiję sukinsyna.
-Spokojnie już dostał za swoje. Musimy zabrać Amelię do domu widzisz w jakim jest stanie.
-Jasne już wracamy. Pójdę tylko po jej kurtkę i zaraz wracam. Zamówisz w tym czasie taksówkę?
-Nie ma takiej potrzeby przyjechałem samochodem.
-Ok w takim razie zaraz będę.
W mgnieniu oka Thibault pojawił się obok nas. Widziałem w jego oczach, że gdyby mógł najchętniej zamordowałby Earvina własnoręcznie. Nie zwracałem na niego większej uwagi bo cały czas moje myśli zaprzątała Mela. Nie powinienem nawet na chwilę spuszczać jej z oka. To wszystko moja wina.
-Masz kluczyki. Ja usiądę z tyłu z Amelią, a ty poprowadź.
-Ok.
Otworzyłem drzwi samochodu i delikatnie posadziłem dziewczynę na siedzeniu, a później sam wsiadłem do auta. Gdy tylko wsiadłem dziewczyna wtuliła się we mnie jakby czuła, że w moich ramionach nic jej nie grozi. Po jakimś czasie przestała płakać, a to mogło oznaczać tylko jedno. Zasnęła. Thibault zaparkował samochód pod blokiem, a ja wysiadłem z auta biorąc delikatnie moją dziewczynę na ręce. Kiedy znaleźliśmy się w jego mieszkaniu zaniosłem ją do jej pokoju, a sam wyszedłem do salonu porozmawiać z Rossardem. Po przekroczeniu progu salonu zauważyłem przyjaciela dziewczyny siedzącego w salonie podpierającego głowę rękoma.
-Jak to się stało? – spytał gdy tylko mnie zauważył.
-Nie mam pojęcia. Nie widziałem Amelii przez jakiś czas więc postanowiłem jej poszukać. Boże jakie to szczęście, że zauważyłem ich w tym kącie.
-Musimy coś z tym zrobić.
-Wiem, że nie powinniśmy tego tak zostawiać, ale nie wiem czy Amelia będzie chciała robić z tym cokolwiek.
-Musimy ją przekonać żeby poszła na policję. Temu idiocie nie może to ujść na sucho.
-Nie pójdę na żadną policję – nawet nie wiem kiedy do pokoju weszła dziewczyna.
-Ale Melka…
-Nie i koniec.
-W takim razie zgódź się chociaż pogadać o tym z moim ojcem może coś na to poradzi.
-Czy wy nie rozumiecie, że to nie jest przyjemne. A ja mam tak po prostu o tym mówić innym?
-Pomyśl o tym, ze jeśli nikomu o tym nie powiesz będziesz widywała się codziennie z Earvinem na treningach. Jesteś w stanie to wytrzymać? – w jej oczach pojawił się strach – no właśnie. Dlatego nie ma innej opcji jutro przed treningiem jedziesz razem ze mną do mojego ojca. Musimy to załatwić przed treningiem.
-Niech wam będzie.
-Grzeczna dziewczynka – Thibault podszedł do mnie i pocałował mnie w czoło.
-Wiecie co ja już pójdę. Przyjadę jutro z samego rana – gdy zakładałem kurtkę poczułem jak Amelia się we mnie wtula.
-Dziękuję, nawet nie chcę myśleć co mogłoby się stać gdyby nie ty.
Następnego dnia gdy tylko zjadłem śniadanie pojechałem pod blok Thibaulta. Drzwi otworzyła mi Mela, w której oczach można było wyczytać strach.
-Thibault śpi?
-Tak – gdy tylko usłyszałem zamknąłem dziewczynę w niedźwiedzim uścisku – Boże nawet nie wiesz jak się wczoraj o ciebie martwiłem. Tak bardzo cię kocham. Nie wybaczyłbym sobie gdyby coś ci się stało. Powinienem pilnować cię cały wieczór, nie odstępować cię na krok – Amelia zamknęła mi usta pocałunkiem.
-Nie obwiniaj się, nie jesteś niczemu winny. Wychodzimy natychmiast bo jeszcze zmienię zdanie i nigdzie nie pojadę.
-Spokojnie, pamiętaj, że cały czas będę przy tobie. Nic ci nie grozi.
Droga do domu rodzinnego Kevina nie zajęła nam dużo czasu. Trzeba przyznać, że miejsce, w którym dorastał Kevin było przepiękne. Pewnie zwróciłabym na nie jeszcze większą uwagę gdyby nie powód przez który się tutaj znaleźliśmy. Gdy tylko zaparkowaliśmy samochód na podjeździe z domu wyszedł ojciec chłopaka.
-Kevin jak miło cię widzieć, o i przywiozłeś ze sobą Amelię.
-Musimy z tobą bardzo poważnie porozmawiać.
-Zabrzmiało groźnie. Mam się bać?
-Bo to nie będzie przyjemna rozmowa.
-Wejdźcie do środka, nie będziemy przecież rozmawiać na podjeździe.
Laurent zaprowadził nas do salonu.
-No więc co was do mnie sprowadza – spytał gdy tylko usiedliśmy.
-Pewnie słyszałeś o tym, że wczoraj zrobiliśmy sobie imprezkę w klubie?
-No coś mi się obiło o uszy.
-Earvin wczoraj na tej imprezie próbował zgwałcić Amelię – Kevin gdy tylko to powiedział złapał mnie za rękę żeby dodać mi otuchy.
-To jakaś ukryta kamera? Tak? Żartujecie sobie?
-Nie, niestety nie. Musimy coś z tym zrobić. Temu skurwielowi nie może to ujść na sucho.
-Musimy pojechać na policję.
-Amelia nie zgadza się na żadną policję. Pomyślałem, że może ty coś zrobisz. W końcu jakby na to nie patrzeć jesteś jego trenerem.
-Chyba jedyną rzeczą jaką mogę w tej sytuacji zrobić jest zawieszenie go i odsunięcie od reprezentacji. Może to go w końcu czegoś nauczy. Chyba za długo przymykałem oko na jego wybryki. To wszystko posunęło się już stanowczo za daleko. Poczekajcie tutaj chwilę. Zadzwonię do niego i powiem mu żeby przyszedł na trening wcześniej. Najlepiej będzie załatwić to wszystko bez świadków.
-Było się czego obawiać? – spytał siatkarz, gdy tylko jego ojciec opuścił pomieszczenie.
-Mam wyrzuty sumienia.
-Ty masz wyrzuty sumienia. To on powinien je mieć. Żaden facet nie powinien nigdy tak się zachować. Nic go nie usprawiedliwia. Powinien i tak się cieszyć, że nie poszłaś na policję.
-Ale przez to wszystko straci możliwość gry na Igrzyskach.
-Sam jest sobie winny. Mógł o tym myśleć wcześniej – stwierdził i przytulił mnie mocno do siebie.
-Załatwione – gdy tylko trener Tillie pojawił się ponownie Kevin odskoczył ode mnie jak rażony piorunem.
-To my się chyba będziemy już zbierać.
-Chwileczkę jest jeszcze jedna sprawa. Mogę wam zadać pytanie.
-Jasne.
-Czy was coś łączy? Już od kilku dni widzę te wasze ukradkowe spojrzenia. Nie próbujcie tylko ściemniać bo i tak się wszystkiego dowiem.
-Kevin i ja od jakiegoś czasu jesteśmy razem.
-Wiedziałem.
-Nie chcieliśmy na razie nikomu mówić bo Amelia ma za sobą trudny związek. Mógłbyś nie mówić nikomu o tym czego się dowiedziałeś?
-Możecie być spokojni. Będę milczał jak grób. Nawet nie wiecie jak się cieszę waszym szczęście – podszedł do nas i wyściskał za wszystkie czasy. Teraz na pewno tak szybko stąd nie wyjdziecie. Zostajecie na obiedzie i nie ma żadnego ale. Zostaniecie prawda?
-Chyba nie mamy innego wyjścia.
__________________________
Dodaję notkę z telefonu. Za wszystkie błędy przepraszam, ale na telefonie nie mam nawet jak ich poprawić o ile są. Trzy tygodnie - tyle zajęło mi napisanie tej części. Mam nadzieję, że chociaż wam się spodoba bo według mnie jest ona masakrycznie słaba. Nie obiecuję, że kolejny pojawi się w następny weekend bo nie wiem czy moja przyjaciółka wena odwiedzi mnie do tego czasu. Dziękuję za ponad 5 tysięcy wyświetleń kochane :*
Super. :P
OdpowiedzUsuńKevin jest taki kochany, no. :D
Dobrze, że Earvin został zawieszony. :)
Dobrze mu tak. :]
Czekam na następny i życzę weny. :>
Pozdrawiam. :*
Dziękuję i również pozdrawiam 😗
UsuńCudo! <3
OdpowiedzUsuńDzięki 😗
UsuńTakie to kurczę dobre!
OdpowiedzUsuńEarvin... I kill you!
Kevin, I like you. :D
Czekam na następny.
Buziaki. ;*
Cieszę się, że Ci się podoba 💕
UsuńDobrze, że Kevin pojawił się w odpowiednim momencie.. tzn. Prawie, ale lepiej późno niż wcale. Earvin ma za swoje, chociaż moim zdaniem Amelia powinna zgłosić to na policję, ale to był jej wybór. Skoro Laurent się domyślił, to wydaje mi się że jest jeszcze kilka takich osób :D chociaż mogę się mylić ^^
OdpowiedzUsuńNo nic.. Czekam na kolejny!
Dużo weny życzę! :))
Pozdrawiam! :*
Cieszę się, że zostawiłaś komentarz. Zapraszam na nowy rozdział 😗
Usuńsuper rozdział ;) Kevin jest bohaterem aż strach pomyśleć co było gdyby nie pojawił sie w odpowiednim momencie.Mam złe przeczucia że Earvin będzie się mścił zato ,że go zawiesili ,chociaż mam nadzieję,że odpuści. czekam na kolejny.pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuńCzy Earvin odpuści to się jeszcze okaże 😀 pożyjemy zobaczymy xd. Zapraszam na nowy rozdział ☺
Usuń