niedziela, 28 sierpnia 2016

7. Ona jest psychicznie chora. Chyba jej trener nie wierzy?

Po zjedzonym obiedzie, który swoją drogą był przepyszny trzeba było stawić czoła szarej rzeczywistości i stanąć oko w oko z Earvinem. Bałam się, że jednak wszystko ujdzie mu na sucho i będę musiała męczyć się z nim w najbliższym czasie. Kevin chyba wyczuł moje zdenerwowanie bo położył swoją dłoń na moim kolanie tym samym zmuszając mnie do spojrzenia w jego stronę.
-Boisz się?
-A dziwisz mi się? Najchętniej zaszyłabym się teraz w swoim łóżku i nie wychodziła z niego przez najbliższe sto lat. Nie mam ochoty na przebywanie z nim w jednym pomieszczeniu. Na pewno zacznie gadać jakieś głupoty. Co jeśli twój ojciec mu uwierzy?
-Nie ma takiej opcji. Mój ojciec jest mądrym człowiekiem i już nie raz przejechał się na Earvinie. Kilka razy zastanawiał się nad tym czy go nie ukarać. W końcu przesadził i będzie musiał ponieść konsekwencje swoich czynów. Nie jest już malutkim chłopcem. Powinien myśleć zanim coś zrobi. Pomyślałaś co by się stało gdybym nie przyszedł na czas. On mógł naprawdę ci coś zrobić.
-Ale nie zrobił. Proszę cię nie mówmy o tym. Jeśli w dalszym ciągu chcesz mnie przekonać do tego żebym pojechała na policję to możesz sobie darować takie gadki. To nie ma sensu. Nigdzie nie pójdę. Rozumiesz?
-Przepraszam. Jesteśmy.
-Pójdziesz ze mną? Nie chcę być tam sama.
-Oczywiście. Nawet przez chwilę nie chciałem puścić cię tam samej.
Kevin złapał mnie za rękę i razem poszliśmy pod gabinet jego ojca. Zapukałam delikatnie do drzwi, a kiedy usłyszeliśmy „proszę” weszliśmy do pomieszczenia. W gabinecie znajdował się sam Laurent. Wskazał nam na krzesła stojące naprzeciw niego i powiedział, ze Earvin chwilę się spóźni. Kilka minut później usłyszeliśmy pukanie. Gdy tylko Earvin wszedł do środka spojrzał zdezorientowany na mnie i na Kevina.
-Chyba przeszkadzam. W takim razie może ja przyjdę później?
-Nie przeszkadzasz. Wręcz przeciwnie – odezwał się trener – proszę usiądź – wskazał na krzesło stojące po drugiej stronie gabinetu – chyba domyślasz się po co cię tutaj wezwałem.
-Nie mam pojęcia, ale pewnie ta wariatka czegoś panu nagadała. Cokolwiek powiedziała to nieprawda.
-Tak? A więc nie próbowałeś jej wcale wczoraj zgwałcić – widziałam jak robi się czerwony na twarzy.
-Ona jest psychicznie chora. Chyba jej trener nie wierzy?
-Właśnie, ze wierzę. Ostrzegałem cię ostatnio, że jeszcze jeden taki wybryk, a wylecisz na zbity pysk z kadry. Nie chciałem tego robić, ale nie dajesz mi wyboru. Zostajesz odsunięty od pierwszej kadry.
-Chyba sobie trener żartuje?
-Wprost przeciwnie, jestem śmiertelnie poważny. Trzeba ponosić konsekwencje swoich czynów.
-Nie wierzę w to. Po prostu w to nie wierzę. Jeszcze tego pożałujesz suko. Zemszczę się na tobie – krzyknął w moją stronę Earvin i opuścił gabinet trenera.
-Myślę, że nie powinnaś teraz nigdzie chodzić sama. Przynajmniej przez jakiś czas Thibault albo Kevin powinni zawsze znajdować się obok ciebie. Nie zdziwiłbym się gdyby rzeczywiście chciał zrealizować swoje groźby. Nie wiadomo do czego on jest zdolny.
-Też tak myślę. Może przeprowadzisz się do mnie?
-Jak ty to sobie wyobrażasz? Musielibyśmy powiedzieć o nas Thibaultowi.
-Może to najwyższa pora. Nie sądzisz, że już wystarczająco długo ukrywamy nasz związek przed wszystkimi. W końcu i tak zaczną się czegoś domyślać, a chyba lepiej żeby dowiedzieli się o wszystkim od nas niż z własnych domysłów.
-Myślę, ze mój syn ma rację. Szczególnie w obecnej sytuacji.
-Niech wam będzie. Powiemy im o wszystkim po dzisiejszym treningu.
-Właśnie a propos treningu. Kevin szoruj do szatni – młodszy Tillie tylko się zaśmiał, ale po chwili wyszedł – nawet nie wiesz, że Kevin znalazł sobie taką dziewczynę jak ty. Bardzo długo był sam po ostatnim rozstaniu. Zaczynaliśmy się już o niego z żoną martwić. Na szczęście znalazł taką świetną dziewczynę jak ty. Musisz wiedzieć, że kibicuję wam z całego serca.
-Dziękuję. Kevin to naprawdę niesamowity chłopak.
Trening minął szybko. Zdecydowanie za szybko. Prawie wszyscy zastanawiali się dlaczego Earvina nie ma na treningu. Bałam się rozmowy, która miała się za chwilę odbyć. Na pewno zapytają dlaczego Laurent postanowił odsunąć N’Gapetha od drużyny.
-Chłopcy koniec treningu. Zapraszam jeszcze tutaj na chwilę musimy o czymś porozmawiać. Jak pewnie zauważyliście nie ma z nami Earvina i tak już zostanie. Został zawieszony do odwołania. Myślę, że raczej nieprędko do nas wróci.
-Co, ale jak to? Dlaczego? – spytał Marechal.
-Earvin już od dawna miał nieciekawą sytuację, a to co zrobił wczoraj przelało czarę goryczy.
-Co takiego zrobił? Nie rozumiem – odezwał się Jenia.
-Earvin on… - odezwałam się.
-wczoraj podczas naszej imprezy próbował zgwałcić Melkę – dokończył za mnie Kevin i przytulił mnie do siebie kiedy zobaczył łzy w moich oczach.
-W tej sytuacji chyba rozumiecie, że musiałem go odsunąć. Nie pozwalam żeby takie coś działo się w mojej drużynie. Mam nadzieję, że to rozumiecie -wszyscy zgodnie pokiwali głowami.
-Jest jeszcze jedna rzecz, o której chcielibyśmy wam powiedzieć – głos zabrał mój chłopak – od jakiegoś czasu ja i Amelia jesteśmy ze sobą. Nie chcieliśmy wam o tym wcześniej mówić, ale w obecnej sytuacji stwierdziliśmy, że powinniście wiedzieć.
-No, no gratulacje stary – krzyknął nie kto inny tylko Jenia.
-Wiedziałem. Stary moje stawiasz mi iwo – odezwał się Le Roux do Rouziera.
-Nie wierzę założyliście się? – wypowiedziałam.
-Już dawno zauważyłem, że coś was do siebie ciągnie. Według mnie to była tylko kwestia czasu kiedy się spikniecie, ale nikt nie chciał mi wierzyć – odparł dumny środkowy.
-A i jeszcze jedno gdybyście gdzieś tutaj w pobliżu zobaczyli Earvina to proszę od razu mi o tym powiedzieć. Odgrażał się, że zemści się na Amelii. Także miejcie oczy i uszy szeroko otwarte. To wszystko, zmykać do szatni.
-Amelia zaczekasz chwilę – kiedy wszyscy już opuścili salę usłyszałam głos mojego przyjaciela.
-Jasne.
-Dlaczego mi nie powiedziałaś?
-Nie chciałam mówić nikomu dopóki nie będę w stu procentach pewna. Dopiero dzisiaj Kevin i jego ojciec przekonali mnie, że w obecnej sytuacji powinniście o wszystkim wiedzieć. Wiem, że Tobie powinnam powiedzieć pierwszemu, ale to wszystko działo się tak szybko. Mam nadzieję, ze nie masz do mnie żalu?
-Ja żalu do ciebie? Przecież ja nie potrafię się na ciebie gniewać. Doskonale o tym wiesz.
-Uff kamień z serca.
-Swoją drogą cieszę się, że akurat Kevin. On na pewno się tobą dobrze zaopiekuje.
-Masz rację. Jest taki kochany.
-Swoją drogą jakim cudem ja niczego nie zauważyłem? – zaśmiał się i przytulił mnie do siebie kiedy wychodziliśmy z sali treningowej.
-Nie jesteś tak spostrzegawczy jak Laurent i Le Roux. W ramach rekompensaty zapraszam do gabinetu. Masaż bez kolejki gratis.
-Nie odmówię bo dzisiaj mi się śpieszy.
-A dokąd jeśli można wiedzieć?
-Umówiłem się – zauważyłam jak zarumienił się kiedy o tym powiedział.
-Znam ją?
-Nie, poznałem ją wczoraj wieczorem. Wydaje się całkiem sympatyczna.
-Będzie co? – zaśmiałam się i szturchnęłam go w ramię.
-To się jeszcze okaże, ale niewykluczone.
-Kładź się. W takim razie będę się streszczać.
-Miałbym do ciebie jeszcze jedną prośbę. Mogłabyś nie wracać dzisiaj za szybko do mieszkania? Zaprosiłem ją do siebie na kolację.
-No nie wiem, nie wiem.
-Melka tak ładnie cię proszę – zrobił oczy kotka ze Shreka.
-Ok przekonałeś mnie. Tylko żeby mi dzieci z tego nie było.
-Myślę, że na razie możesz być o to spokojna.
Po Thibaulcie przez mój gabinet przewinęła się połowa składu Francuzów. Jako ostatni do pomieszczenia wszedł mój chłopak. Ucieszyłam się bo w sumie to już troszeczkę się za nim stęskniłam. Kiedy tylko zamknął drzwi podbiegłam do niego i przytuliłam z całej siły.
-Czym sobie zawdzięczam to miłe powitanie?
-Tym, że jesteś. Stęskniłam się za tobą.
-Ja za tobą też. Co powiesz na wieczór u mnie.
-W sumie to tak czy inaczej jesteś skazany dzisiaj na moje towarzystwo bo Thibault wyrzucił mnie z mieszkania bo ma randkę.
-No proszę proszę. Wiesz z kim?
-Z jakąś dziewczyną, którą poznał wczoraj. Nie znam jej.
-Nic się nie chwalił.
-Wiesz pewnie na razie nie chce zapeszać. Może jeszcze nic z tego nie wyjdzie.
-Tak czy siak cieszę się, że dzięki temu mogę spędzić wieczór z moją ukochaną dziewczyną – pocałował mnie.
-Dobra kładź się. Im wcześniej skończymy tym szybciej pojedziemy do ciebie.
________________________________________________________
Przepraszam za jakość i długość rozdziału, ale przez cały tydzień nie było mnie w domu i nie miałam czasu na pisanie. Na szczęście udało mi się coś naskrobać w niedzielę i poniedziałkowy ranek to co właśnie dzisiaj dodaję. Zdaję sobie sprawę z tego, że nie jest to idealne, ale nie chciałam znowu robić dwutygodniowej przerwy między rozdziałami. Liczę na wasze szczere opinie. Pozdrawiam was serdecznie i do zobaczenia za tydzień :)

PS na górze macie link do listy opowiadań, które czytam. Może komuś na coś się przyda.

12 komentarzy:

  1. Mnie się podoba i to bardzo.
    Całe szczęście że Earvin został ukarany.
    Czuję, że on nie odpuści Melce.
    Czekam na następny.
    Buziaczki. ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pożyjemy zobaczymy xd. Dziękuję za komentarz 😗

      Usuń
  2. I tak powinno być, niech Earvin płaci za swoje błędy. Laurent zrobił bardzo dobrze, choć boje się, ze N'gapeth może coś zrobić.
    Kevin i Melka to takie słodkie!! A Rossard sobie też jakąś znalazł? Uhuhuhu! Miałam cichą nadzieję, ze ta ich przyjąźń w coś się przerodzi, ale niech już każdy z nich ma swoje szczęście xd
    Czekam na kolejny!
    Pozdrawiam!!
    Black.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rossard na razie spotkał dziewczynę tylko raz więc się tak nie nakręcajcie na nowy związek od razu. Zobaczymy co los przyniesie 😀 dziękuje za komentarz 😗

      Usuń
  3. Świetny jak zawsze. :D
    Dobrze, że Earvin został ukarany. :P
    Ale na pewno będzie się chciał zemścić i nie odpuści Melce. :/
    Amelia i Kevin to taka słodka para. <3
    Dobrze, że w końcu odważyli się wszystkim powiedzieć. :>
    No dobrze, że Rossard sobie kogoś znalazł. :]
    Czekam na kolejny z niecierpliwością i życzę dużo weny. ;)

    Pozdrawiam. :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj chyba każdy się cieszy, że Earvinowi się oberwało xd. Dziękuję za komentarz kochana 😗

      Usuń
  4. Ameryki nie odkryje, ale nie lubię Earvina w tej historii, z wiadomych przyczyn. Wszystko wszystkim, ale żeby tak się zachować ... przecież gdyby nie jego zdrada (z jej matką!) to możliwe że nadal byliby razem. Więc czego on jeszcze oczekuje. Mam jedynie nadzieję że będzie trzymał się od niej z daleka.
    Związek Amelii i Kevina jest uroczy, chociaż dość szybki. Wydaje mi się że jej przyjaciel może tutaj namieszać. W końcu najlepsze są związki oparte na przyjaźni, a Thibault zawsze jest gotowy aby ją wesprzeć. Takie jakieś mam przeczucia, co nie znaczy że się sprawdzą :D Ale dobrze że Kevin namówił ją do zwierzenia się trenerowi, w końcu senior Tillie powinien wiedzieć TAKIE rzeczt o swoich zawodnikach. No i okazał się mądrym i sprawiedliwym człowiekiem i odsunął Earvina od składu (jak śmiał tknąć jego synową :P).
    Dodam jeszcze że akcja z kluczami powaliła mnie na łopatki. Co za sierota z Thibault'a że nawet przez chwilę nie przeszło mu na myśl że zostawił je w stacyjce hahaha :D Ma szczęście że żaden złodziejaszek nie pokręcił się wokół jego wozu. Dobrze że ma Amelię która za niego czasami pomyśli.
    Ciekawi mnie jak rozwinie się akcja pomiędzy bohaterami :) Pozdrawiam!
    < http://sono-un-italiano.blogspot.com/ >

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zobaczymy czy Earvin będzie się trzymał z daleka, chociaż to raczej nie taki typ, który łatwo odpuszcza. Dziękuję za komentarz i pozdrawiam serdecznie :*

      Usuń
  5. super rozdział, Mam nadzieję,że Amelia będzie szczęśliwa z Kevinem , chociaż mam złe przczucia że coś w ich życiu się stanie.Dobrze ,że Earvin został ukarany ale napewno będzie chciał się zemścić .... czekam na kolejny.POzdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Rozdział świetny, matko boska aż nie wiem od czego zacząć!
    Na pewno od tego że trener Tillie to chyba mój ziomek, bo tak postąpił z tą łajzą! Aż klasnełam w ręce! To było w sumie do przewidzenia, skoro takie numery odwalał już nie raz, ale obrurzyłam sie, jak próbował jeszcze mówic że Amelia jest chora! Sam typ chory jest i powinien się leczyc na nogi bo na głowę za późno :D
    Ale boję się, że nie rzucał tych słów na wiatr i teraz będzie na nią tym bardziej czyhał albo na Kevina lub Rossarda, żeby jeszcze bardziej ją zrazić.
    No po prostu typa nie trawię, jakby stanął mi na drodze to bym samymi słowami chyba go rozniosła w pył, a o rękoczynach już nie wspominam.
    A Kevin?! Jejku chyba chłop ideał, no takiego to po prostu szukac ze świecą, no. Tak kochającego chłopaka sama bym chciała, ale niestety życie to nie fanfiction :D
    A i z czego się cieszę to z tego, ze druzyna nie miała im za złe, że tak długo się ukrywali ze swoimi uczuciami i związkiem, dobrze, że panuje tam taka świetna, domowa atmosfera :D
    Jestem ciekawa z kim Thibault ma randkę, no tutaj zasiałaś u mnie ziarno niepewności i taejmnicy, bo teraz będę się zastanawiała :D
    Na zakończenie kochana, wiedz, że rozdział jest mega! Z reszta jak każdy i po prostu wielbię to opowiadanie! Zycze weny i do następnego :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jejku tak mi się miło czyta takie długie i miłe komentarze :* Cieszę się, że opowiadanie Ci się podoba w końcu piszę dla was. Pozdrawiam serdecznie kochana :*

      Usuń