Wrzuciłam walizkę na tylne siedzenie mojego samochodu i z piskiem opon odjechałam spod byłego już miejsca zamieszkania. Niewiele myśląc obrałam kierunek do domu mojego najlepszego przyjaciela. Wiedziałam, że tylko w jego ramionach będę mogła chociaż na chwile znaleźć ukojenie. Zaparkowałam samochód na parkingu, a po chwili dzwoniłam już dzwonkiem do drzwi mieszkania Thibaulta. Gdy otworzył mi drzwi emocje wzięły górę nad zdrowym rozsądkiem i rozpłakałam się jak małe dziecko, któremu zabrano najukochańszą zabawkę. Thibault nic nie powiedział tylko wciągnął mnie do mieszkania i posadził na kanapie, a sam poszedł do kuchni przygotować dla mnie gorącą czekoladę, którą po prostu uwielbiałam. Po kilku minutach wręczył mi do rąk kubek, w którym od razu zamoczyłam wargi.
-Powiesz mi w końcu co się stało? – usiadł obok mnie i
przytulił do swojego boku.
-Widziałam ich – powiedziałam i ponownie zaniosłam się
płaczem.
-Kogo? Nic z tego nie rozumiem.
-Widziałam Earvina z nią.
-Z kim? Możesz mówić jaśniej?
-Z moją matką. Nakryłam ich razem w łóżku rozumiesz? Mój
chłopak z moją matką.
-Jesteś pewna, że dobrze widziałaś?
-Nie, no coś ty tylko mi się wydawało. Tak naprawdę to
pewnie przez przypadek znalazł się w łóżku moich rodziców. Pewnie pomylił mnie
z nią w końcu jesteśmy tak bardzo do siebie podobne – zironizowałam.
-Nie denerwuj się po prostu ciężko jest mi w to uwierzyć.
Wszyscy doskonale wiemy, że Earvin święty nie jest, ale czegoś takiego to się
po nim nie spodziewałem.
-Powiedz mi co ja mam teraz zrobić? Przecież nie wrócę do
domu. Nie dam rady mieszkać z tą kobietą pod jednym dachem.
-Zamieszkasz ze mną to proste. Mnie i tak prawie wcale nie
ma w domu: treningi, wyjazdy na mecze. Przydałby się ktoś kto zadbałby o to
mieszkanie kiedy mnie nie ma. Z resztą chyba nie myślisz, że pozwoliłbym ci
zamieszkać w jakimś hotelu albo wrócić do domu. Nie ma takiej opcji. Zostajesz
tutaj czy ci się to podoba czy nie.
-Jesteś tego pewny?
-Gdybym nie był tego pewny to bym Ci tego nie zaproponował.
W końcu od czegoś się ma przyjaciół prawda.
-Jesteś kochany – uśmiechnęłam się do niego.
-Rozumiem, że bagaż masz w samochodzie?
-Tak. Mógłbyś po niego zejść? Ja w tym czasie zadzwonię do
taty. Muszę się z nim umówić żeby powiedzieć mu o tym co wyprawia moja matka za
jego plecami.
-W takim razie już mnie nie ma – uśmiechnęłam się do niego w
podzięce i niepewnie wybrałam numer taty.
-Cześć tato.
-Cześć kochanie.
-Moglibyśmy się spotkać gdzieś na mieście?
-Za pół godziny będę w domu. Nie możemy się tam spotkać?
-Wiesz co tato, ale mnie nie ma w domu.
-Jak to? Nie mówiłaś, że będziesz gdzieś wychodzić.
-Bo nie miałam takich planów, ale wszystko się zmieniło.
Spotkajmy się to wszystko Ci opowiem.
-Dobrze to za pół godziny w tej naszej ulubionej knajpce.
Może być?
-Jasne. To do zobaczenia.
-Jesteś pewna, że chcesz mu o tym powiedzieć?
-A ty chciałbyś żyć w nieświadomości czy wolałbyś wiedzieć,
ze twoja żona przyprawia ci rogi za twoimi plecami.
-W sumie to sam nie wiem. Nie zastanawiałem się nigdy nad
tym. Z resztą na razie nie ma nad czym. Najpierw trzeba mieć dziewczynę żeby
się o to martwić.
-Właśnie swoją drogą jakim cudem ty nadal nikogo nie
masz? Przecież jesteś niczego sobie
facetem.
-Chyba jesteś jedyną kobietą, która tak uważa – naszą
rozmowę przerwał dźwięk mojego telefonu.
-Nie będę z nim rozmawiać – rzuciłam telefon w kąt.
-Earvin?
-Jasne, że tak. Powinnam się z nim spotkać i wygarnąć mu to
wszystko, ale nie wiem czy jestem na to gotowa. Nie jestem w stanie spojrzeć mu
w oczy.
-Jeśli chcesz możesz się z nim spotkać tutaj. Zawsze mogę mu
przywalić w zęby po – uśmiechnął się tak jak tylko on potrafi.
-Mówiłam ci już dzisiaj, że jesteś najlepszym przyjacielem
pod słońcem?
-Dzisiaj jeszcze nie – zaśmiał się.
-W takim razie właśnie ci mówię. Dobra ja się zbieram bo
umówiłam się z tatą na mieście.
-Powodzenia.
-Nie dziękuję.
-Byłbym zapomniał. Masz tu drugi komplet kluczy na wszelki
wypadek.
-Dzięki
Dziesięć minut później parkowałam już samochód pod
restauracją. Weszłam do środka i zajęłam miejsce przy najbardziej oddalonym
stoliku. Chwilę później dołączył do mnie tata. Zamówiliśmy dwie kawy, a kiedy
kelnerka nam je przyniosła wiedziałam, że muszę w końcu zacząć rozmowę, ale nie
za bardzo wiedziałam jak.
-Co takiego ważnego się stało, że nie mogliśmy porozmawiać w
domu.
-Wyprowadziłam się z domu.
-O czym ty mówisz
kochanie? Nie żartuj sobie.
-Problem w tym, że ja nie żartuję. Wyprowadziłam się dzisiaj
i na pewno już nie wrócę do domu. Na pewno nie zamieszkam w nim znowu dopóki
ona tam będzie.
-Mama? Pokłóciłyście się?
-Nie skądże.
-To co się stało?
-Ona Cię zdradza tato, na dodatek z moim chłopakiem –
rozpłakałam się po raz kolejny.
-To niemożliwe.
-Widziałam ich dzisiaj. Wróciłam wcześniej z zajęć i
zastałam ich śpiących w waszej sypialni. To było obrzydliwe. Chyba mnie
rozumiesz. Ja nie dam rady mieszkać w tym domu, nie po tym co zobaczyłam, a już
na pewno nie z nią pod jednym dachem. Dopóki ona będzie tam mieszkać moja stopa
nie stanie w tym domu. Wiem, że to dla ciebie szok tato, ale powinieneś z nią
porozmawiać i wyrzucić ją z domu. Niech wprowadzi się do Earvina albo zamieszka
pod mostem. Nie interesuje mnie to z resztą. Niech robi co chce. Nie zasługuje
na to żebym nazywała ją matką. Nie chcę jej znać. Jeśli chcesz to mogę pojechać
razem z tobą do domu i pomóc ci ją wyrzucić.
-Mogłabyś?
-Dla ciebie wszystko tato – uśmiechnęłam się sztucznie.
Zaparkowałam pod omem i czekałam na tatę, który przyjechał
chwile po mnie.
-Jesteś gotowy?
-Nie, ale chyba nigdy nie będę. Wchodzimy
Weszliśmy niepewnie do domu. Usłyszałam śmiech mojego
chłopaka. Siedzieli w salonie i spokojnie oglądali sobie telewizję.
-Kochanie już jesteś. Martwiłem się o ciebie – Earvin
podszedł do mnie i chciał mnie pocałować jednak ja odsunęłam się od niego –
stało się coś?
-To wy mi powiedzcie.
-O czym mówisz córeczko? – odezwała się moja matka.
-Możecie nie robić z nas idiotów z łaski swojej –
wrzasnęłam.
-Amelia o czym ty mówisz do jasnej cholery.
-O tym, że widziała was razem w łóżku – odezwał się milczący
do tej pory tata.
-Kochanie musiało ci się coś przewidzieć - powiedział
Earvin.
-Sugerujesz, że mam kłopoty ze wzrokiem? Dobrze wiem co
widziałam nie rób ze mnie idiotki. Ile to już trwa?
-Kochanie…
-Ile to już trwa – wycedziłam przez zęby. Albo z resztą nie
mówcie nie interesuje mnie to. Zabieraj swoje manatki i wynoś się stąd –
zwróciłam się do matki.
-Jak ty to sobie wyobrażasz? Gdzie mam się niby wynieść?
-Rób co chcesz. Zamieszkaj sobie u niego, pod mostem, w
hotelu. Nie interesuje mnie to, na pewno nie będziesz mieszkać w tym domu.
-To też mój dom.
-Straciłaś do niego prawo kiedy wylądowałaś z nim w łóżku.
Rozumiem, że mogłaś mnie zdradzić, ale zrobić to z chłopakiem swojej własnej
córki. Nie ma chyba nic bardziej okropnego. Zabieraj swoje rzeczy i nie chcę
was tutaj widzieć. Mam nadzieję, że się rozumiemy.
-Pożałujesz tego! – krzyknęła moja matka.
-Nie sądzę. Pozew rozwodowy wyślę do niego – wskazał ręką
mojego byłego już chłopaka.
Godzinę później nie było już ich w domu.
-Może jednak wrócisz do domu?
-Nie, na razie zamieszkam u Thibaulta. Nie miej mi tego za
złe. Chyba nie potrafiłabym na razie spokojnie żyć w tym miejscu.
-Obiecaj mi, że jeśli tylko będziesz już gotowa wrócisz.
Twój pokój będzie na ciebie czekał.
-Oczywiście tatusiu – uściskałam go – będę się już zbierać.
Thibault na pewno się martwi. Miało mnie nie być tylko godzinkę.
-Pozdrów go ode mnie i podziękuj za to, że zaopiekował się
moją malutką córeczką
-Nie taką malutką tato.
-Dla mnie zawsze będziesz moją malutką córeczką – pocałował
mnie w czoło i odprowadził do samochodu – zadzwoń jak dojedziesz.
-Jasne.
Zaparkowałam ponownie samochód pod mieszkaniem siatkarza, a
potem kluczem otworzyłam sobie drzwi.
-No nareszcie. Już miałem zacząć dzwonić na policję.
-Przecież nie było mnie tylko kilka godzin. Nie przesadzaj.
-Może i tylko kilka godzin, ale mogłaś chociaż zabrać ze
sobą telefon to może nie odchodziłbym tak bardzo od zmysłów. Bałem się, że coś
sobie zrobiłaś.
-Chyba nie myślisz, że mogłabym coś sobie zrobić przez tego
idiotę. Nie zasługuje na to żebym po nim rozpaczała w końcu tego kwiatu jest
pół światu, a on najzwyczajniej w świecie nie zasługiwał na taką ekstra laskę
jak ja.
-Moja mądra dziewczynka. To co wino i lody?
-Jeśli dorzucisz do tego jeszcze jakiś film to oczywiście
jestem na tak.
-Idź do salonu i coś znajdź, ja pójdę po wino i lody.
Wieczór minął nam bardzo przyjemnie. Obejrzeliśmy cztery
komedie romantyczne. Wiem, że Thibault nie przepada za tym gatunkiem filmowym,
ale w końcu czego się nie robi dla prawdziwych przyjaciół. Dzięki nie mu
chociaż trochę zapomniałam o tym co stało się dzisiaj. Niestety wielkimi krokami
zbliżał się koniec sezonu reprezentacyjnego i wiedziałam, że Thibault wyjedzie
z Francji do Polski bo tam postanowił spędzić następny sezon. Wiem, że musi się
rozwijać, ale we Francji nie będzie już tak samo kiedy jego nie będzie blisko
mnie. Dobra nie myślę o tym na razie. Muszę się cieszyć czasem, który nam
jeszcze został.
Witam was z jedynką. Mam nadzieję, że z czasem będzie was tutaj przybywać :) Proszę każdego kto przeczyta rozdział o pozostawienie po sobie jakiegoś śladu. Nie mówię żebyście pisali nie wiem jak długie wywody bo rozumiem, że najzwyczajniej w świecie nie każdy ma na to czas, ale buźka, kropka cokolwiek. Dajcie po prostu znać czy warto pisać dalej. Mam na razie tylko jeden rozdział w zapasie i chcę wiedzieć czy warto w ogóle pisać dalej.
Ps. Czy jest tu ktoś kto tak jak ja nie może się już doczekać Final Six? Nie wiem jak ja wytrzymam do środy :D Cieszy mnie skład tegorocznego turnieju bo będą same moje ulubione drużyny i Brazylia, za którą delikatnie mówiąc nie przepadam :P
Dodałam zakładkę informowani gdyby ktoś chciał być informowany o nowych rozdziałach :)
Świetny! :)
OdpowiedzUsuńDzięki :*
UsuńNatrafiłam tu dziś i już pozostanę. :P
OdpowiedzUsuńSuper piszesz. :D A rozdział miód malina. :)
Czekam na następny i życzę weny. ^_^
Zapraszam serdecznie do siebie. *_* Lini już są. :D
Pozdrawiam. :*
Wpadnę na pewno :)
UsuńJestem!
OdpowiedzUsuńMiód malina.
Czekam na następny.
Wenyyy.
Buziaki.♥
Dziękuję :)
UsuńGenialne *.*
OdpowiedzUsuńJak dobrze, że Amelia ma takiego przyjaciela jak Thibault ;) Eravin i jej matka powinni zapłacić karę za swoje zachowanie i bardzo db, że Ama i jej tata pozbyli się jej z domu :P
Pozdrawiam i weny;*
Dzięki kochana :*
UsuńGenialne czekam
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńJestem,czytam i telepatycznie wpierdalam Ervinowi po ryjcu za to co zrobił! Zresztą mamuśka nie lepsza!!
OdpowiedzUsuńZapowiada się bardzo ciekawie, więc zostaje i dodaję do obserwowanych ;)
Miłego oglądania F6 ;*
hahahha :D
Usuńdziękuję i pozdrawiam :)
Bardzo fajny blog. Super się czyta, a historia wciągająca. Czekam na następny rozdział i zapraszam do siebie w wolnym czasie ^.^
OdpowiedzUsuńna pewno wpadnę :)
UsuńJestem, zostaje!!! <3
OdpowiedzUsuńblack.
Cudowne *.* Zostaje! :) Zapraszam na moje blogi:
OdpowiedzUsuńhttps://nadzieja-w-moim-sercu.blogspot.com/
http://chce-jak-ksiezniczka-z-ksieciem.blogspot.com/
cieszę się, ze się podoba :)
Usuńjuż wchodzę na twoje blogi :)
Kompletnie nie rozumiem matki Amelii.. Jak mogła zrobić coś takiego? Własnej córce? Z jej chłopakiem? Dobrze, że Amelia ma jeszcze kogoś, na kogo może liczyć :)
OdpowiedzUsuńOgólnie rozdział świetny i już nie mogę się doczekać kolejnego :))
Pozdrawiam! :*
fajnie, że podoba Ci się historia :)
UsuńGenialny rozdział 💘💘💞❤💛😍 Do następnego 😊❤ Pozdrawiam 😊😊😊
OdpowiedzUsuńdzięki :) również pozdrawiam :*
UsuńŚwietny rozdział i przede wszystkim świetnie zapowiadający się blog! Dziękuję, że zostawiłaś u mnie link do niego :D
OdpowiedzUsuńN'Gapeth z mamą Amelii, kuuuurde... chłopak poleciał w kulki i to nieźle. W sumie jak mama.... ja nei wiem co bym swojej zrobiła gdyby coś takiego odwaliła. Co ona miała w mózgu?! Jeszcze własnej córce!
Bardzo dobrze, że z tatą wyrąbali ich obojga z domu :D
Jestem bardzo ciekawa co będzie w drugim rozdziale i jakbyś mogła o nowych mnie informować, byłabym wdzięczna :*
Do następnego i weny życzę! :)
dziękuje za zdecydowanie najdłuższy komentarz ze wszystkich :D
Usuńoczywiście, ze mogę Cię informować zostaw tylko adres bloga w zakładce informowani żeby było mi łatwiej :)